SEN
Mogę
opowiedzieć Ci historie o pewnej dziewczynie?
Zapewniam Cię, że z pewnością może Cię to zainteresować, jeżeli lubujesz się w horrorach, albo chorobach psychicznych.
Nie powiem nikomu, że interesujesz, czy równie mocno fascynujesz się psychicznie chorymi ludźmi. Jesteś tutaj anonimowy, więc proszę..
Rozluźnij się, usiądź wygodnie, wczuj się i... daj się ponieść swojej wyobraźni, tak abyś czuł ten dreszczyk emocji, po przeczytaniu do końca tej nocy.
Widziała przed sobą wielkie, potężne ciemne drzwi. Nic dookoła, tylko to jedno przejście, które przerażało swoim wyglądem. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, rozglądając się nerwowo, wokół siebie. Nic, tylko biel i delikatne szare zarysy, ledwo widzialne, nie przedstawiały niczego konkretnego. Oczy jej rozszerzyły się w zdenerwowaniu, a palce u dłoni zaczęły się poruszać i zaciskać na zmianę. Stała przed drzwiami i nie wiedziała co zrobić, co ona tutaj robi?
To sen ? Jawa ?
Tak, z całą pewnością jest to kolejny sen, przez który obudzi się z krzykiem na ustach.
- Wejdź. – Uszy aż jej drgnęły, a głowa dynamicznie odwróciła się w stronę zamkniętych drzwi. Od szyi, aż po koniec kręgosłupa przeszły ją nieprzyjemne dreszcze, a jasną skórę, oblał zimny pot.
- Po co ? – Nie spodziewała się, że jej głos będzie taki słaby, ledwie co słyszalny.
- Wejdź.- Ten delikatny głos, był przerażający. Oczy dziewczyny, już wyschnięte przez niemruganie, zaszły delikatną mgłą, a dłonie jej same chwyciły za klamkę. Czuła, że im szybciej wejdzie, tym szybciej obudzi się z koszmaru.
Drzwi zaskrzypiały cichutko, kiedy brunetka delikatnie je uchyliła , żeby spojrzeć przez szparkę, co znajduje się w środku.
Niewielki pokój z krzesłem na środku. Naprzeciw krzesła stało wielkie biurko, przed którym siedziała postać. Dziewczyna nie widziała dokładnych konturów. Wszystko było delikatnie zamazane, tak jakby nałożyła okulary, za dużą wadą. Wiedziała, że jest biało, tylko meble i postać przed nią były w ciemnych barwach. Brunetka, delikatnie zmrużyła oczy, chcąc ujrzeć jak najwięcej i dokładniej.
W myślach cały czas powtarzała sobie, że przecież to sen, kolejny nieprzyjemny sen.
- Usiądź, nie masz chyba się czego bać.- Postać mruknęła ponownie. Wiedziała, że skądś zna ten delikatny, ale bardzo sarkastyczny ton głosu. Wolnymi ruchami, ruszyła w stronę siedzenia. Przerażenie, coraz bardziej się w niej kłębiło, łącząc się z innymi nieprzyjemnymi uczuciami.
- Dlaczego tutaj jestem? – Odważyła się zapytać, siadając skulona w krześle. Za każdym razem, gdy tylko słyszała, głos słyszalny z naprzeciwka, czuła jak dostaje gęsiej skórki, a serce przyśpiesza swój rytm.
- To Ty nie wiesz? Przecież mówiliśmy, sobie ostatnio.. Masz zacząć rozumieć, samą sobie. Dlatego tutaj jesteś. Żeby porozmawiać, o tym, co Cię gnębi.- Istota, usiadła wygodnie na swoim miejscu. Brunetka, mająca włosy na twarzy, patrzyła uważnie, na każdy jej ruch, a słuch wytężyła do granic swoich możliwości.
- Nie chce rozumieć samej siebie.- Mruknęła, przysuwając kolana bliżej swojej klatki piersiowej. Czuła jak zbierała się w niej złość, z niewiadomego powodu. Postać uderza swoimi słowami, w czuły punkt gdzieś tam środku jej duszy, a to strasznie się jej nie podobało. Miała wrażenie, że z prawie dorosłej kobiety, znów staję się dzieckiem, które potrzebuje opieki i poczucia bezpieczeństwa.
- Dlaczego nie chcesz? Nie widzisz co robisz? -Dalej ten spokojny ton głosu, przepełniony cichutką ironią. – Co Ty robisz? – Zadała kolejne pytanie, na które pacjentka nie potrafiła odpowiedzieć, jasno i klarownie.
- Co ja robię? Ja? – Prychnęła, głośno wbijając nerwowo długie paznokcie w swoją i tak już poranioną skórę. Wiedziała, że nie robi sobie krzywdy. Nie w rzeczywistym świecie. Więc dlaczego w tym śnie jej ciało jest całe w bliznach, otwartych ranach, w których krew nie może zaschnąć? Skąd one się wzięły ? Atmosfera w pokoju zaczęła rosnąć. - Ze mną wszystko jest w porządku, nie mam żadnych problemów, więc nie rozumiem skąd te pytania.- Odpowiedziała dyplomatycznie, tak jak zawsze, gdy ktoś próbował wydobyć z niej więcej informacji, na które nie chciała odpowiadać.- Mmm, może źle zaczęłam… Jak się czujesz?
- Może być, przeżyje.- Odpowiedziała bez zawahania się, a w brzuchu poczuła delikatne ukłucie.
- Kłamiesz.
- Dlaczego miałabym kłamać ? Nie lubię jak ktoś mnie wypytuje.- Mruknęła, czując się coraz bardziej zagrożona.
- Jesteś tutaj po to, żeby powiedzieć, jak się czujesz i co tak naprawdę Cię gnębi. Dobrze wiesz, że nie masz nikogo, kto mógłby Ciebie zrozumieć, więc tłumisz wszystkie negatywne uczucia wewnątrz siebie, ale wiedź, że jeżeli nie dasz im w końcu upustu, to może się to skończyć bardzo źle.- Słowa te były dla niej jak uderzenie w twarz. Znów ten nieprzyjemny skurcz żołądka.
„Dobrze wiesz, że nie masz nikogo”
To chyba prawda.
Smutna prawda, do której nigdy się nie przyzna.
- Wcale tak nie jest. Nie mów, proszę takim przykrych rzeczy.- Pewność w głosie, brunetki trochę zmalała. Wszystko dookoła zaczęło nabierać mocniejszych kształtów. Postać, która usiłowała wyciągnąć z niej wszystkie negatywne myśli i odczucia, również zaczynała nabierać ludzkich kształtów. Stawała się być coraz bardziej znajoma. Brunetka, przyciągając do siebie kolana, starała się za wszelką cenę dostrzec, kto był mówcą z naprzeciwka. Chciała wiedzieć, bo przecież musi znać tę osobę. To sen w którym, jej mózg, układał te wszystkie horrory, podając je jak na tacy, gdy ciało chciało odpocząć, poddać się przyjemnemu snu.
- Jesteś najgorsza, doprawdy.- Kobieca sylwetka, zbliżyła się o dwa kroki, powodując skrzypienie starych paneli.- Zobacz jaki świat budujesz sobie, wtedy kiedy masz się oddać odpoczynkowi. Uciekając od swoich problemów, sama doprowadzasz do przerażających snów, obrazów i dźwięków. Cała drżysz, budzisz się z krzykiem, nie możesz spojrzeć na siebie w lustrze, bo zaczynasz widzieć potwora, w ludzkiej masce.- Kobieca sylwetka, stała już prawie tylko trzy kroki od brunetki. Pstryknięciem palców, spowodowała, że wszystko dookoła oprócz nich stało się czarne.
-Wstań.- Rozkazujący głos, rozległ się po pustce. Nie odważyła się sprzeciwić. Mimo paraliżującego strachu, który miał kontrolę nad całym jej ciałem, wstała.
Stanęła naprzeciw kobiecej postaci. Zacisnęła wargi, powstrzymując łzy, napływające jej do szarych oczu. Czuła się taka zmęczona, bezsilna. Chciałaby mieć to już wszystko za sobą. Ciało ją bolało, słowa dźgały jak nożem, a przerażające myśli krążyły w jej głowie.
I co?
Niby to wszystko… Robi sobie sama?
-Gnijesz od środka, wiesz? – Syczący głos postaci, spowodował, że brunetka zacisnęła mocniej oczy, spuszczając głowę w dół.
Nie chce. Nie chce. Nie chce.
Dookoła zaczęła czuć, bardzo nieprzyjemny zapach. Tak jakby jakieś mięso leżało zbyt długo i powoli zaczęło się psuć.
Czuła naprzeciwko siebie, ciepło bijące od drugiego człowieka.
-Podnieś wzrok, spójrz na siebie.- Ktoś dotknął jej podbródka powodując, że uniosła głowę, otwierając zapłakane oko.
Oko.
Jedno.
Przez sobą miała lusterko, w którym zobaczyła swoją twarz. Niemy krzyk dostał się na jej usta, ciało zaczęło się trząść z strachu, jaki przeżywała.
Widziała w odbiciu, że jedno z jej oka zapadło się. Na jej miejscu, powstało wiele większych i mniejszych dziur, z których wydobywała się ropa. Dotknęła opuszkami palców, miejsce, w którym powinno być oko.
Zrobiło się jej niedobrze. Powstrzymywała wymiociny, ale zimne poty były coraz mocniejsze.
Zapadnięte oko, można było wyciągnąć, ale wiązało się to z dotknięciem ropiejących dziur i wyprysków.
Łzy zaczęły się zbierać szukając ujścia, a ciało całe się trzęsło. Aż cud, że jeszcze stała na tak drżących nogach.
Głos uwiązł jej w gardle, ale musiała próbować wydobyć oko na zewnątrz.
-Mówiłam Ci, że gnijesz.- Usłyszała swój głos.
-Co?-Wypowiedziała ledwie słyszalnie. Patrząc na postać, która trzymała jej lusterko.
- Jesteś mną?- Jej głos drżał, ponieważ czuła jak zbiera się jej na wymioty.
- Tak. Patrz co nam zrobiłaś.- Sobowtór, wskazał na miejsce, gdzie powinno być oko, które tak samo ropiało, jak to które widziała w lusterku. Czuła jakby patrzyła na swoje odbicie, tylko że ona się nie uśmiechała, a jej odbicie już tak.
Odbicie naciągnęło mocno skórę, w okolicy oka.
Wypryski zaczęły pękać, a ropy zrobiło się jeszcze więcej, ale po krótkiej chwili zaczerwienione oko wypłynęło na wierzch.
Dziury, które były dookoła niego, nie zniknęły, miała wręcz wrażenie, że zrobiły się większe. Jej żołądek robił przewroty, Czuła jak zrobiła się blada.
Nie mogła już dłużej powstrzymywać mdłości.
Zaczęła wymiotować, tak mocno aż zabrakło jej powietrza.
- Wszyscy to widzą. Tylko Ty udajesz, że nie widzisz.- Sobowtór, mruknął do niej, wskazując na wszystkie twarze, które pojawiły się znikąd. Setki twarzy, które patrzyły się na nią z miną pełnego obrzydzenia.
Zaczęła się krztusić własnymi wymiocinami. To wszystko to tylko sen.. sen..
Obudziła się.
Był ranek, a ona leżała cała przepocona w swoim łóżku. Włosy kleiły się do jej twarzy, a piżama do jej ciała.
Czuła, że płakała przez sen i że oddychała przez usta, ponieważ wargi miała całe zeschnięte.
Zerwała się z łóżka, lecąc do łazienki. Czuła, że mdłości, wcale nie opuściły jej po przebudzeniu.
Pierwsze co zrobiła, to spojrzała na siebie w lustrze.
Na szczęście z jej twarzą było wszystko w porządku. Żadnych ropiejących dziur ani wyprysków.
Dotykała palcami okolicę oka, mając nadal wrażenie, że coś z nim jest nie tak.
Nie wytrzymała.
Musiała znów się rozpłakać.
To było takie straszne, tak przerażające, że żadne ze słów, nie są w stanie opisać tego, co czuła.
- To był tylko sen..- Mruknęła, ocierając dłońmi łzy.
Chociaż powtarzała sobie to wielokrotnie, to i tak przez cały dzień miała wrażenie z jej okiem jest coś nie tak.
Miała wrażenie, że każdy, kto na nią patrzy widzi to zapadnięte oko zasłonięte, przez te wszystkie gnijące obrzydliwości.
Zapewniam Cię, że z pewnością może Cię to zainteresować, jeżeli lubujesz się w horrorach, albo chorobach psychicznych.
Nie powiem nikomu, że interesujesz, czy równie mocno fascynujesz się psychicznie chorymi ludźmi. Jesteś tutaj anonimowy, więc proszę..
Rozluźnij się, usiądź wygodnie, wczuj się i... daj się ponieść swojej wyobraźni, tak abyś czuł ten dreszczyk emocji, po przeczytaniu do końca tej nocy.
Widziała przed sobą wielkie, potężne ciemne drzwi. Nic dookoła, tylko to jedno przejście, które przerażało swoim wyglądem. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, rozglądając się nerwowo, wokół siebie. Nic, tylko biel i delikatne szare zarysy, ledwo widzialne, nie przedstawiały niczego konkretnego. Oczy jej rozszerzyły się w zdenerwowaniu, a palce u dłoni zaczęły się poruszać i zaciskać na zmianę. Stała przed drzwiami i nie wiedziała co zrobić, co ona tutaj robi?
To sen ? Jawa ?
Tak, z całą pewnością jest to kolejny sen, przez który obudzi się z krzykiem na ustach.
- Wejdź. – Uszy aż jej drgnęły, a głowa dynamicznie odwróciła się w stronę zamkniętych drzwi. Od szyi, aż po koniec kręgosłupa przeszły ją nieprzyjemne dreszcze, a jasną skórę, oblał zimny pot.
- Po co ? – Nie spodziewała się, że jej głos będzie taki słaby, ledwie co słyszalny.
- Wejdź.- Ten delikatny głos, był przerażający. Oczy dziewczyny, już wyschnięte przez niemruganie, zaszły delikatną mgłą, a dłonie jej same chwyciły za klamkę. Czuła, że im szybciej wejdzie, tym szybciej obudzi się z koszmaru.
Drzwi zaskrzypiały cichutko, kiedy brunetka delikatnie je uchyliła , żeby spojrzeć przez szparkę, co znajduje się w środku.
Niewielki pokój z krzesłem na środku. Naprzeciw krzesła stało wielkie biurko, przed którym siedziała postać. Dziewczyna nie widziała dokładnych konturów. Wszystko było delikatnie zamazane, tak jakby nałożyła okulary, za dużą wadą. Wiedziała, że jest biało, tylko meble i postać przed nią były w ciemnych barwach. Brunetka, delikatnie zmrużyła oczy, chcąc ujrzeć jak najwięcej i dokładniej.
W myślach cały czas powtarzała sobie, że przecież to sen, kolejny nieprzyjemny sen.
- Usiądź, nie masz chyba się czego bać.- Postać mruknęła ponownie. Wiedziała, że skądś zna ten delikatny, ale bardzo sarkastyczny ton głosu. Wolnymi ruchami, ruszyła w stronę siedzenia. Przerażenie, coraz bardziej się w niej kłębiło, łącząc się z innymi nieprzyjemnymi uczuciami.
- Dlaczego tutaj jestem? – Odważyła się zapytać, siadając skulona w krześle. Za każdym razem, gdy tylko słyszała, głos słyszalny z naprzeciwka, czuła jak dostaje gęsiej skórki, a serce przyśpiesza swój rytm.
- To Ty nie wiesz? Przecież mówiliśmy, sobie ostatnio.. Masz zacząć rozumieć, samą sobie. Dlatego tutaj jesteś. Żeby porozmawiać, o tym, co Cię gnębi.- Istota, usiadła wygodnie na swoim miejscu. Brunetka, mająca włosy na twarzy, patrzyła uważnie, na każdy jej ruch, a słuch wytężyła do granic swoich możliwości.
- Nie chce rozumieć samej siebie.- Mruknęła, przysuwając kolana bliżej swojej klatki piersiowej. Czuła jak zbierała się w niej złość, z niewiadomego powodu. Postać uderza swoimi słowami, w czuły punkt gdzieś tam środku jej duszy, a to strasznie się jej nie podobało. Miała wrażenie, że z prawie dorosłej kobiety, znów staję się dzieckiem, które potrzebuje opieki i poczucia bezpieczeństwa.
- Dlaczego nie chcesz? Nie widzisz co robisz? -Dalej ten spokojny ton głosu, przepełniony cichutką ironią. – Co Ty robisz? – Zadała kolejne pytanie, na które pacjentka nie potrafiła odpowiedzieć, jasno i klarownie.
- Co ja robię? Ja? – Prychnęła, głośno wbijając nerwowo długie paznokcie w swoją i tak już poranioną skórę. Wiedziała, że nie robi sobie krzywdy. Nie w rzeczywistym świecie. Więc dlaczego w tym śnie jej ciało jest całe w bliznach, otwartych ranach, w których krew nie może zaschnąć? Skąd one się wzięły ? Atmosfera w pokoju zaczęła rosnąć. - Ze mną wszystko jest w porządku, nie mam żadnych problemów, więc nie rozumiem skąd te pytania.- Odpowiedziała dyplomatycznie, tak jak zawsze, gdy ktoś próbował wydobyć z niej więcej informacji, na które nie chciała odpowiadać.- Mmm, może źle zaczęłam… Jak się czujesz?
- Może być, przeżyje.- Odpowiedziała bez zawahania się, a w brzuchu poczuła delikatne ukłucie.
- Kłamiesz.
- Dlaczego miałabym kłamać ? Nie lubię jak ktoś mnie wypytuje.- Mruknęła, czując się coraz bardziej zagrożona.
- Jesteś tutaj po to, żeby powiedzieć, jak się czujesz i co tak naprawdę Cię gnębi. Dobrze wiesz, że nie masz nikogo, kto mógłby Ciebie zrozumieć, więc tłumisz wszystkie negatywne uczucia wewnątrz siebie, ale wiedź, że jeżeli nie dasz im w końcu upustu, to może się to skończyć bardzo źle.- Słowa te były dla niej jak uderzenie w twarz. Znów ten nieprzyjemny skurcz żołądka.
„Dobrze wiesz, że nie masz nikogo”
To chyba prawda.
Smutna prawda, do której nigdy się nie przyzna.
- Wcale tak nie jest. Nie mów, proszę takim przykrych rzeczy.- Pewność w głosie, brunetki trochę zmalała. Wszystko dookoła zaczęło nabierać mocniejszych kształtów. Postać, która usiłowała wyciągnąć z niej wszystkie negatywne myśli i odczucia, również zaczynała nabierać ludzkich kształtów. Stawała się być coraz bardziej znajoma. Brunetka, przyciągając do siebie kolana, starała się za wszelką cenę dostrzec, kto był mówcą z naprzeciwka. Chciała wiedzieć, bo przecież musi znać tę osobę. To sen w którym, jej mózg, układał te wszystkie horrory, podając je jak na tacy, gdy ciało chciało odpocząć, poddać się przyjemnemu snu.
- Jesteś najgorsza, doprawdy.- Kobieca sylwetka, zbliżyła się o dwa kroki, powodując skrzypienie starych paneli.- Zobacz jaki świat budujesz sobie, wtedy kiedy masz się oddać odpoczynkowi. Uciekając od swoich problemów, sama doprowadzasz do przerażających snów, obrazów i dźwięków. Cała drżysz, budzisz się z krzykiem, nie możesz spojrzeć na siebie w lustrze, bo zaczynasz widzieć potwora, w ludzkiej masce.- Kobieca sylwetka, stała już prawie tylko trzy kroki od brunetki. Pstryknięciem palców, spowodowała, że wszystko dookoła oprócz nich stało się czarne.
-Wstań.- Rozkazujący głos, rozległ się po pustce. Nie odważyła się sprzeciwić. Mimo paraliżującego strachu, który miał kontrolę nad całym jej ciałem, wstała.
Stanęła naprzeciw kobiecej postaci. Zacisnęła wargi, powstrzymując łzy, napływające jej do szarych oczu. Czuła się taka zmęczona, bezsilna. Chciałaby mieć to już wszystko za sobą. Ciało ją bolało, słowa dźgały jak nożem, a przerażające myśli krążyły w jej głowie.
I co?
Niby to wszystko… Robi sobie sama?
-Gnijesz od środka, wiesz? – Syczący głos postaci, spowodował, że brunetka zacisnęła mocniej oczy, spuszczając głowę w dół.
Nie chce. Nie chce. Nie chce.
Dookoła zaczęła czuć, bardzo nieprzyjemny zapach. Tak jakby jakieś mięso leżało zbyt długo i powoli zaczęło się psuć.
Czuła naprzeciwko siebie, ciepło bijące od drugiego człowieka.
-Podnieś wzrok, spójrz na siebie.- Ktoś dotknął jej podbródka powodując, że uniosła głowę, otwierając zapłakane oko.
Oko.
Jedno.
Przez sobą miała lusterko, w którym zobaczyła swoją twarz. Niemy krzyk dostał się na jej usta, ciało zaczęło się trząść z strachu, jaki przeżywała.
Widziała w odbiciu, że jedno z jej oka zapadło się. Na jej miejscu, powstało wiele większych i mniejszych dziur, z których wydobywała się ropa. Dotknęła opuszkami palców, miejsce, w którym powinno być oko.
Zrobiło się jej niedobrze. Powstrzymywała wymiociny, ale zimne poty były coraz mocniejsze.
Zapadnięte oko, można było wyciągnąć, ale wiązało się to z dotknięciem ropiejących dziur i wyprysków.
Łzy zaczęły się zbierać szukając ujścia, a ciało całe się trzęsło. Aż cud, że jeszcze stała na tak drżących nogach.
Głos uwiązł jej w gardle, ale musiała próbować wydobyć oko na zewnątrz.
-Mówiłam Ci, że gnijesz.- Usłyszała swój głos.
-Co?-Wypowiedziała ledwie słyszalnie. Patrząc na postać, która trzymała jej lusterko.
- Jesteś mną?- Jej głos drżał, ponieważ czuła jak zbiera się jej na wymioty.
- Tak. Patrz co nam zrobiłaś.- Sobowtór, wskazał na miejsce, gdzie powinno być oko, które tak samo ropiało, jak to które widziała w lusterku. Czuła jakby patrzyła na swoje odbicie, tylko że ona się nie uśmiechała, a jej odbicie już tak.
Odbicie naciągnęło mocno skórę, w okolicy oka.
Wypryski zaczęły pękać, a ropy zrobiło się jeszcze więcej, ale po krótkiej chwili zaczerwienione oko wypłynęło na wierzch.
Dziury, które były dookoła niego, nie zniknęły, miała wręcz wrażenie, że zrobiły się większe. Jej żołądek robił przewroty, Czuła jak zrobiła się blada.
Nie mogła już dłużej powstrzymywać mdłości.
Zaczęła wymiotować, tak mocno aż zabrakło jej powietrza.
- Wszyscy to widzą. Tylko Ty udajesz, że nie widzisz.- Sobowtór, mruknął do niej, wskazując na wszystkie twarze, które pojawiły się znikąd. Setki twarzy, które patrzyły się na nią z miną pełnego obrzydzenia.
Zaczęła się krztusić własnymi wymiocinami. To wszystko to tylko sen.. sen..
Obudziła się.
Był ranek, a ona leżała cała przepocona w swoim łóżku. Włosy kleiły się do jej twarzy, a piżama do jej ciała.
Czuła, że płakała przez sen i że oddychała przez usta, ponieważ wargi miała całe zeschnięte.
Zerwała się z łóżka, lecąc do łazienki. Czuła, że mdłości, wcale nie opuściły jej po przebudzeniu.
Pierwsze co zrobiła, to spojrzała na siebie w lustrze.
Na szczęście z jej twarzą było wszystko w porządku. Żadnych ropiejących dziur ani wyprysków.
Dotykała palcami okolicę oka, mając nadal wrażenie, że coś z nim jest nie tak.
Nie wytrzymała.
Musiała znów się rozpłakać.
To było takie straszne, tak przerażające, że żadne ze słów, nie są w stanie opisać tego, co czuła.
- To był tylko sen..- Mruknęła, ocierając dłońmi łzy.
Chociaż powtarzała sobie to wielokrotnie, to i tak przez cały dzień miała wrażenie z jej okiem jest coś nie tak.
Miała wrażenie, że każdy, kto na nią patrzy widzi to zapadnięte oko zasłonięte, przez te wszystkie gnijące obrzydliwości.